Obserwuję Was
od stuleci.
Ludzie to taki
zabawny gatunek. Jesteście bardzo interesujący dla kogoś takiego jak ja i moi
bracia. Składacie się z miliardów komórek, oddychacie, krąży w Was życiodajna,
ciepła krew, odczuwacie setki emocji każdego dnia, czujecie chłód i skwar,
gonicie za marzeniami i dążycie do celów.
Z nami jest
inaczej. Dlatego tak lubimy przyglądać się Waszemu światu, dla wielu z nas to
hobby, podobne jak Wasze kolekcjonowanie bezużytecznych przedmiotów. Właściwie,
trafniejszym stwierdzeniem byłoby porównanie Was do domowych zwierzątek. Tak,
czasem czujemy coś w rodzaju ludzkiego przywiązania to chyba skutek wielu lat spędzonych wśród Was.
Zdarza się, że traktujemy któregoś z Was jak pupila, jak Wasze ulubione
zwierzątko. W ramach rozrywki czasem Wam pomagamy… Lub wręcz przeciwnie.
Ludzkie lata
mijają mi bardzo szybko. Na niewielu zdarzeniach z Waszej historii się skupiam.
Zauważyłam jednak jedną przykrą zależność. Żyjecie na pięknej planecie, pełnej
zapachów, kolorów, świateł i innych doznań, które nie są dane mi i moim
braciom. Posiadacie wszystko, co daje szczęście. Posiadacie dusze. Posiadacie ż
y c i e. I z maniackim uporem uwielbiacie je niszczyć. Modlicie się do złotych
cielców, bożków, do niepotwierdzonych historyjek, wierzycie w coś, czego nie
ma. Szukacie mistycznych doznań, omijając to, czego pragnie wielu z nas. I tak
każde pokolenie, jednostka po jednostce, próbujecie okiełznać nieznane Wam
siły, nie zauważając tego, że zabijacie miejsce, w którym żyjecie. Wasza
planeta bezgłośnie krzyczy o pomoc. Marnujecie coś, czego nie można kupić za
Wasze ulubione szeleszczące papierki, których tak chciwie pożądacie. Jesteście
ślepi. Ślepi z własnego wyboru. Stoicie na progu wojen, które przerodzą się w
ogólnokrajową walkę o zasięgu tak wielkim, że już nie pozwoli się Wam podnieść.
A my zapewne nadal tu będziemy, ze smutkiem przyglądając się upadkowi Waszego
gatunku.
Nie potrafimy
zrozumieć Waszych pobudek, ale z ciekawością je obserwujemy. Największą
satysfakcję sprawia nam jednak, gdy prosicie nas o pomoc. Przysługę. A raczej - wymianę. Nie wiedzieć czemu (osobiście myślę, że to
przez Wasze tak często niedorzeczne wierzenia), gatunek ludzki ubzdurał sobie,
że możecie sprzedawać swoje dusze. Bzdura. Dusza jest czymś, co Was wyróżnia
wśród innych istot: czymś, czego nie można Wam odebrać w inny sposób, niż
wydarcie jej wprost z ciała, w którym się znajduje, i nie możecie się jej
pozbyć sami. Wołacie nas nocami, odprawiacie zabawne rytuały, często
przelewacie własną krew. Z przyjemnością wykorzystujemy Waszą niewiedzę i
płytkie, przyziemne pobudki. Handlowanie z ludźmi jest ulubionym zajęciem moich
braci, wielokrotnie najlepszą rozrywką, na jaką możemy sobie pozwolić. Wielu z
nas, mimo że się do tego nie przyznaje, lubi sposób, w jaki nas traktujecie - z niesamowitym respektem, nieraz strachem, a nieraz
uwielbieniem. Sposób, w jaki błagacie o kupno Waszej duszy za spełnienie kilku
zachcianek. Czasem jednak zdarzają się tacy, którzy chcą więcej. Których
żądania są trudniejsze. Tacy, którzy widzą i wiedzą więcej niż inni.
Jeśli jesteś
kimś takim… Rozejrzyj się. Jestem tuż obok.
Ciarki mnie przeszły. Bardzo dobry post.
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło. Mnie i Daityi.
OdpowiedzUsuń